Makabryła kontra sztuka
czerwca 13, 2014"Dlaczego stawia się pomniki wszystkim możliwym ludziom? Dlaczego nie postawi się raz pomnika Księżycowi albo kwitnącej śliwie?"
Naczelni celebryci
Ale do rzeczy. Co jak co, ale wszelkiej maści pomników, obelisków i innych narobiło się u nas bez liku. Cieszę się, bo ktoś wreszcie zauważył, że nie tylko latarnia czy zieleń potrafią wzbogacać tkankę miejską. Oko me raduje się na widok „Wędrowca” stojącego u zbiegu ulic Pomorskiej, Dworcowej i Gdańskiej. Po ilości wykonywanych z nim fotek widać, że zaskarbił sobie sympatię przechodniów. Fenomenalna, wręcz odlana w brązie postać kryptologa Mariana Rejewskiego i sławna ławeczka, na której przysiadł, wrosła na stałe w klimat skweru przy ulicy Śniadeckich. Pan Marian i Przechodzący przez Rzekę to naczelni celebryci naszego grodu. Ilość fleszy jakie otrzymują porównać można tylko do gali oscarowej.
Uwielbiam prostotę bez nadęcia i monumentalizmu. „Łuczniczka” i jej młodsza siostra flirtująca z widzem, tuż przy Operze Nova, "Trzy Gracje" Jerzego Buczkowskiego zastygłe naprzeciw spichrzy, uznawane swego czasu za najlepszy przykład współczesnej rzeźby. Sentyment czuję także do pomnika Mikołaja Kopernika, stojącego między budynkami byłego technikum kolejowego a VI LO, dzieła nieżyjącej już Marii Wiśniewskiej. Cała sylwetka, mimo konstrukcji z wiązek metalu, jest lekka, subtelna i jak na przeszło 40-letnią konstrukcję, nadal awangardowa. Trzymam kciuki za Stowarzyszenie Odbudowy Bydgoskiej Fontanny „Potop”. Oby największe ich marzenie, dawny symbol miasta w parku im. Kazimierza Wielkiego ponownie ożyło.
Koszykarze na Love Parade
Nie byłbym sobą jednak, gdybym nie dolał łyżki dziegciu do beczki miodu. Bo o to stoję przed pomnikiem, przedstawiającym drużynę koszykarzy tudzież ekipę z Love Parade (tak, takie określenia znajdziemy). Jednocześnie będącym toaletą dla gołębi, jak i zamroczonych alkoholem birbantów.
O czym mowa? O pomniku Walki i Męczeństwa na Starym Rynku. To byłoby na tyle, bo co tu więcej pisać. Wystarczająco już w historii naszego grodu dochodziło do pikiet i krzyków, manifestacji czy drukowanych w gazetach artykułów związanych z obecnością tej makabryły w sercu Starego Miasta.
Ja w tym miejscu nadal widzę bydgoską Nike, czyli niezrealizowany projekt Wacława Kowalika. Niestety, sztuka przegrała swego czasu z Polską Ludową.
A pomnik Leona Barciszewskiego?
Były prezydent w grobie się przewraca, widząc to, co dzieje się z jego widomym faktem dawnego istnienia. Każda następna lokalizacja pomniku jest coraz gorsza. Wpierw można było mu wejść na głowę (mowa o skwerze poniżej poziomu Mostowej). A teraz, jak jakiś leśniczy, pilnuje brzózek na Wełnianym Rynku.
0 komentarze