Tak dla Biedronki...

lutego 13, 2014

   Zapewniam, że nie jestem pod wpływem żadnych środków psychotropowych. To moje głęboko przemyślane zdanie.

   Uwaga Uwaga Achtung Achtung! Ogłaszam wszem i wobec, że jestem na tak! 


  
   Jestem na tak, jeśli chodzi o jedną z największych sieci handlowych w kraju, która ma otworzyć swoje podwoje w najświętszym miejscu bydgoskiego grodu, a mianowicie na Starym Rynku. Mówię to w pełni świadom swego postępowania. Zapewniam, iż nie jestem pod wpływem żadnych środków psychotropowych. Nie otrzymałem żadnej grubej koperty ani nie jestem sterowany odgórnie. To moje głęboko przemyślane zdanie, okupione tygodniem wątpliwości i rozterek zalewających duszę moją. Czy może tak, lub nie… Czy kalać miejsce, dla niektórych będące sanktuarium? Czy skazać się na wieczne potępienie na jednym z największych portali społecznościowych? Tudzież stracić przyjaciół, przekraczając granicę? 
   Biedny żywot Twój, Jakubie... Ale cóż, misja twa iść musi do przodu, więc zawrócić nie można.

Spójrzmy inaczej

   Powiedzcie moi drodzy, jak wygląda nasze centrum nocą? Ba, co tam noc... Spójrzmy na godziny popołudniowe, gdy większość sklepów czy urzędów zamyka drzwi przed mieszkańcami. Robi się jak  w opuszczonym miasteczku poszukiwaczy złota na Dzikim Zachodzie. Pustka, kot miauczy, gołębie gruchają. Oczywiście, jest to uproszczenie, bo i przybytków kulinarnych co niemiara. Jednakże nie są to miejsca stanowiące punkt docelowy dla każdego bydgoszczanina. 
   Dla przykładu, dlaczego kiedyś ul. Długa tętniła życiem? Bo wszyscy wiedzieli, że tam znajdzie się to, czego człowiek potrzebuje do codziennego funkcjonowania. Buty, odzież, książki ściągały mieszkańców do centrum. Ktoś mi powie: „To były zupełnie inne czasy. Teraz to centra handlowe dyktują rytm życia miasta”. I ja się z tym zgodzę bez dwóch zdań, ale... Spójrzmy na to inaczej. Jeśli jeden sklep przyciąga następny, to po jakimś czasie mamy już ich kilka. 

Gdańska ożyła

   Niewidzialna ręka rynku jest nieubłagana. Konkurencja, chęć zysku są atrakcyjne dla każdego. Stąd i nasze wszystkie galerie handlowe modernizują się, wymyślają nowe promocje. A dookoła nich samych i mniejsi gracze próbują porwać, powiedzmy, co czwartego klienta. I im się udaje. Dzięki „Drukarni” przy ul. Gdańskiej ruch w tej części miasta ożył. Mieszkańcy, chociażby dla parkingu, na nowo odkrywają jedną z największych arterii naszego miasta. Poczciwy dom towarowy PDT ma zamiar odzyskać siły witalne w najbliższej przyszłości.
   Kawiarnie, butiki czy małe „sieciówki” na nowo przyciągają rzesze kupujących. Broń Boże, nie mam zamiaru zasypać miasta małpkami, żabami, freszami czy innymi szopami. Ale taka jedna „Biedronka” mogłaby tam być. 

Smak i gust

   Każda, nawet najgorsza rzecz ładnie opakowana ma inny wydźwięk. Dlaczego w zabytkowym hanzeatyckim Lübeck, w samym centrum starego miasta funkcjonują obok siebie dwie duże galerie handlowe i nikt się nie burzy? Bo są tak wkomponowane w zabudowę, że spacerujący nawet nie wiedzą, że akurat się w nich znajdują. 
   Kochani! Niech sobie powstaje co chce w Bydgoszczy. Oby tylko miało smak i gust. Pilnujmy naszych włodarzy, by nie popełnili takiej „popeliny” jak z naszym mostem i jego jarmarczną kolorystyką, tudzież setkami koszmarnych banerów i szyldów. A taki jeden mały robaczek jak „Biedronka” nie będzie stanowił problemu.

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images