Skarby nowych osadników

marca 22, 2015


   Łezka w oku się kręci, gdy przypomnę swoje dawne kilkunastogodzinne seanse z grami komputerowymi. Czy to zręcznościowe, czy platformowe, sportowe i inne, wszystkie one zmuszały komputer marki Amiga do bezustannego wysiłku. 
   No cóż... Osiągniecie sukcesu to nie bułka z masłem. Wymaga zaangażowania, wytrwałości i czasami ofiar. 
   Idąc ostatnio przez Górzyskowo, przeżyłem swoiste déjà vu. Próba przejścia między budynkami, od ul. Szubińskiej w kierunku ul. Kossaka i dalej, w kierunku aeroklubu na Biedaszkowie stanowiła przeprawę rodem z gier komputerowych (dla przypomnienia, Górzyskowo to osiedle mieszkaniowe w południowo-zachodniej części Bydgoszczy, należące do 1999 roku do Szwederowa). Jeszcze jako dzieciak, rodowity szwederowiak z Konopnickiej, zapuszczałem się w te rejony pchany i podróżniczą ciekawością, i możliwością korzystania z wodnych rozkoszy basenu przy Kossaka. 
   Bieganie przez podwórka, zapuszczone ogrody i sady, dziury wszelakie, stanowiło dla mej bandy normalny tryb poruszania się po osiedlu. Otwarte przestrzenie uliczek i chodników, różnorakie szpary między garażami, luki między budynkami pozwalały na szybkie przemieszczanie się z jednego punktu do drugiego. Niestety, obecnie już na samym początku eskapady zatrzymał mnie płot nowego bloku mieszkalnego. Potem następny pachnący świeżością płot... i jeszcze jeden. Droga bez wyjścia. Cofam się, szukam dalej. śnieg pada, w butach mokro… Podróż, która miała trwać 15 minut, rozciąga się już pół godziny. tutaj elegancka brama, tam dwa domofony, podjazd, i tak w kółko. 
        
   Myślę sobie: co to za skarby mogą mieć nowi osadnicy? Jednak wytrwale przemieszczam się dalej. Tu wepchnięty jeszcze jeden budynek, tam Orlik, tu szlaban. Czy to jakaś tajna baza wojskowa? Pełno kamer i reflektorów. Bloki przyklejone do bloku. Zamknięte szczelnie. Wciśnięte, jak tylko możliwe, gdzie sąsiad sąsiadowi pewnikiem cukier pożycza przez okno. Wszystko pachnące świeżością. Brama, płot, brama, płot, płot, domofon. Nie poddaję się, próbuję dalej. Jak ludzik z gry komputerowej fikam, skaczę, próbuję nowych dróg i rozwiązań. Nie... to nie ma sensu. Niech ktoś zrobi reset. 
Cofam się w kierunku Żwirki i Wigury. Wybieram drogę naokoło. Niby to wszystko na wesoło, drogi Czytelniku. Ale czy na pewno? 
   Strach wyobrazić sobie pożar lub inny nieszczęśliwy wypadek w takim miejscu. Tworzymy swoiste getta, które mogą stać się dla nas pułapką bez wyjścia. 

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images