Porządek musi być.
maja 31, 2013
Uwielbiam niemiecki urbanistyczny ład. Czysto, schludnie, elegancko. Tak w wielkim skrócie możemy określić miasta i miasteczka naszego zachodniego sąsiada. Stockelsdorf, mała podmiejska gmina hanzeatyckiej Lubeki i Travemunde, jej nadmorski odpowiednik - to miejsca, gdzie najczęściej wypoczywam, ładuję baterie i chłonę życiodajny jod. Nie znaczy to, że nie preferuję artystycznego nieładu, bo i w albańskiej Tiranie mi dobrze czy bułgarskiej Sofii.
Jednakże kulturowo bliżej nam do Niemiec. Od nich więc moglibyśmy zaczerpnąć inspiracji
i pomysłów na zagospodarowanie naszych podmiejskich miejscowości, jak Osielsko, Niemcz
i innych.
Miłe dla oka i duszy jest spacerowanie czystymi i równiutkimi chodnikami. Gdzie barwa asfaltu, tudzież inna sympatyczna dla butów kostka brukowa współgra z otoczeniem. Gdzie dom stoi przy domu , i mimo braku płotów, mieszkańcy mają swój azyl i prywatną przestrzeń. Wszystko przemyślane, począwszy od trawników, po drzewka, garaże i miejsca postojowe. Nawet latarnie uliczne , odpowiednio dobrane gabarytami, potwierdzają funkcjonalność i ergonomię tego miejsca. I co najważniejsze, świecą tam gdzie powinny, a nie w niebo. Znaków drogowych jest tutaj minimalna ilość. A jeśli takowe się znajdą, nie kłują swoją wielkością.
Wszystko utrzymane w stonowanej kolorystyce, schludne, aczkolwiek z "pazurem". Bez stojących reklam i szyldów, kamer i monitoringu. I mimo tego wszechogarniającego porządku, bezustannie czuć swobodę, swoistą spontaniczność i radość.

Wszystko utrzymane w stonowanej kolorystyce, schludne, aczkolwiek z "pazurem". Bez stojących reklam i szyldów, kamer i monitoringu. I mimo tego wszechogarniającego porządku, bezustannie czuć swobodę, swoistą spontaniczność i radość.
A jak u nas?
Teoretycznie... Dla mego zdrowia powinienem jak najszybciej zakończyć felieton.
Powiem dosadnie - w większości "cepelia", kicz, budowlany "gargameling", jarmark, chaos, wszechogarniający miszmasz.
Domy - romańskie twierdze otoczone płotami, murami i zasiekami. Od razu zadam pytanie - czym to się różni od życia w bloku? Wciśnięte między siebie, jedne obok drugich zamykają możliwość luźnej i swobodnej przestrzeni życiowej. Stojące nierzadko bezmyślnie, bez ładu i składu. Uliczki nieutwardzone albo bez z asfaltu, lub też z byle jakiej betonowej kostki.
Przejść spokojnie nie można, bo natychmiast czuć wszechwładną moc nieufności i zagrożenia. Kamery, budki ochroniarzy, szlabany, płotki, płoty, bramy - to standardowy element wielu podbydgoskich okolic. Kolumny, wieże, dwory i dworki, góralskie chaty i stodoły, szeregowce i"greckie" świątynie.
Ech, szkoda pióra...
Ech, szkoda pióra...
Pakuje manatki i wyjeżdżam odpocząć w miejscu, gdzie panuje harmonia oraz porządek.
Ordnung muss sein!
0 komentarze